Kobietobójstwo w prasie

Rzecz o wrażliwości języka

Język i sposób mówienia o przemocy wobec kobiet i o kobietobójstwach ma znaczenie. Za językiem stoją konkretne obrazy, które pomagają odbiorcy uporządkować jego świat, przypisać aktorom role, połączyć przyczynę ze skutkiem, znaleźć przepis i dokonać subsumpcji. Język prawa i sposób mówienia o zjawiskach kryminalnych takich jak kobietobójstwo wymaga zachowania dodatkowej dozy wrażliwości. Jak pisała Judith Butler język pełni funkcję performatywną. Kształtuje rzeczywistość, rozpisuje scenariusze, ale też często bezlitośnie szufladkuje ludzi. Misją tego projektu jest m.in. próba uświadomienia, jak ogromną rolę odgrywa sposób mówienia o kobietobójstwach w przestrzeni publicznej. Z jednej strony nazywania zabójstw kobiet ze względu na płeć po imieniu – kobietobójstwami, jak i uwrażliwienie na określenia, jakich używamy wobec sprawców kobietobójstw i samych pokrzywdzonych tym przestępstwem i ich bliskich. Nie będę posługiwać się określeniami „bestia” ani „ofiara”, gdyż ani jedno ani drugie nie oddaje w pełni fenomenu kobietobójstwa. Określanie sprawców bestiami sprawia, że zaczynamy wierzyć, zabójstwa może dokonać tylko osoba obca, niepoczytalna, pozbawiona ludzkich uczuć. Tymczasem jak pokazują dane zebrane przeze mnie w ramach Polskiej Mapy Kobietobójstw, sprawcami większości zabójstw są osoby dobrze znane pokrzywdzonym, kierujące się silnymi emocjami (tzw. wyzwalaczami) i działające w sposób umyślny.  Nie będę również stosować do pokrzywdzonych terminu ofiara. Mówiąc to słowo widzę fragment programu przyrodniczego, w którym to jakiś drapieżnik dopada antylopę. Żadna z pokrzywdzonych nie zasługuje na takie zaszufladkowanie. Pracując w tematyce antyprzemocowej od kilku lat dostrzegam, że osoby pokrzywdzone przemocą za wszelką cenę starają się zawsze „wyjść z roli ofiary”, aby zyskać większą sprawczość i odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Nie zabierajmy im tego, choćby po śmierci do której doszło w wyniku zabójstwa, uszanujmy ich pamięć. Polski ustawodawca dojrzał już do tego, aby pisząc o przemocy domowej używać form „osoba stosująca przemoc” i „osoba doznająca przemocy”, dlaczego nie mógłby zatem wyjść i z paradygmatu bestii i ofiary? Aby dojść do prawa należy jednak zacząć od języka codziennego, języka, którym mówią o kobietobójstwach zwyczajni ludzie, języka, w którym pisze się o kobietobójstwach w prasie. A jak się  obecnie pisze i mówi o kobietobójstwach i czy aby na pewno jest to język informacyjny, rzeczowy, pozbawiony stereotypów i oceny?

Zachęcam do zapoznania się z raportem Kobietobójstwo w polskiej prasie (dostępny wkrótce). Raport za lata 2017-2023, w którym szczegółowo omawiam złe i dobre praktyki mówienia o kobietobójstwach i przemocy wobec kobiet. Poniżej zamieszczam kilka przykładów z polskiej prasy relacjonującej kobietobójstwo:

1

Trywializacja

„Zabił żonę i poszedł jeść pierogi”

2

Makabryzacja

„Rąbał żonę na oczach dzieci. Horror na grillu”

3

Epatowanie sensacją

„Wstrząsające. Krystian brutalnie zamordował piękną żonę. Jej ciało spalił, zasypał ziemią i śmieciami”

4

Romantyzacja i neutralizowanie zbrodni

„Zabił żonę na oczach wnuczka. To była szalona miłość”

5

Stygmatyzacja, błędy terminologiczne i pozbawianie podmiotowości pokrzywdzonych

„Wybuch w Białymstoku. Przy ul. Kasztanowej doszło do tzw. rozszerzonego samobójstwa”

Ten strach. Mężczyźni boją się, że kobiety będą się z nich śmiać. Kobiety boją się, że mężczyźni je zabiją

Margaret Atwood